środa, 14 marca 2012

już prawie ... :)

Dawno nie zaglądałam i nic nie pisałam na blogu. Już miałam go usunąć (jak się da oczywiście - bo nawet nie sprawdzałam :P )! Miałam na niego setki pomysłów i wyobrażeń ale..., no właśnie zawsze jest jakieś ale. Żyję w ciągłym biegu praca, angielski,  szkoła, sesja i upierdliwi sąsiedzi :P i tak w kółko!!
Ale wielkimi krokami zbliża się wiosna (w weekend ma być nawet 20 stopni!!!). Portale wszem i wobec trąbią o nadchodzących trendach i o super skutecznych sposobach na płaski brzuch, jędrne pośladki i różne takie tam. Więc również podążając za "modą"  pomyślałam o odpicowaniu się na wiosnę :P
Tak więc  zaczęłam od:
czyli serum :

TOTAL PUSH-UP EFFECT
  • WYPEŁNIA I POWIĘKSZA BIUST
  • UJĘDRNIA I „PODNOSI”
  • MODELUJE KSZTAŁT 
Po 8 tygodniach mam mieć piersi większe nawet o 1 rozmiar <normalnie wow> jednak stosuję już go 3 tygodnie i aby mi się przynajmniej o 25% zwiększyły to nie mogę tego powiedzieć :D:D:D ale za to ładnie pachnie i nawilża :P  (wyniki były oparte na samoocenie - wniosek z tego, że chyba jestem zbyt surowa wobec swojej oceny) Kobiety po ciąży bardzo sobie ten kosmetyk chwalą to może za 5 tygodni...mmmm któż to wie może będę musiała wymienić całą swoją bieliznę :P:P

Kolejnym specyfikiem jakim zostałam obdarzona to:


"Termoaktywny Koncentrat ANTYCELLULIT to kosmetyk stworzony z myślą o pozbyciu się cellulitu oraz wyszczupleniu ciała i ujędrnieniu skóry. Pomaga uporać się z problemem powracającego cellulitu przywracając skórze jednorodność struktury i elastyczność. Zmniejsza widoczność nierówności i zagłębień, które są efektem miejscowego gromadzenia się tkanki tłuszczowej. Delikatnie rozgrzewa skórę, dzięki czemu składniki aktywne dużo szybciej wnikają w jej głąb i rozbijają skupiska komórek tłuszczowych.
Działanie antycellulitowe i ujędrniające zapewnia zawarty w nim kompleks roślinnych ekstraktów: Zielona herbata inicjuje spalanie tłuszczu i przeciwdziała jego ponownemu odkładaniu się w skórze, Bio-bustyl wzmacnia ją poprzez stymulację syntezy kolagenu, Kigelia afrykańska (drzewo kiełbasiane) wzmacnia włókna i zapobiega wiotczeniu, Garcinia Cambogia hamuje procesy odkładania się komórek tłuszczowych, a Centella Asiatica (wąkrotka azjatycka) poprawia krążenie i zwiększa elastyczność tkanki łącznej. Formułę uzupełnia wygładzająco - regenerujący Olej Perilla."

I o tym kosmetyku mogę śmiało powiedzieć, że jeśli nie daje żadnych efektów to czuć go mocno na skórze:D:D:D Fakt nie powiem, czy jest na serio super - ponieważ nie mam skórki pomarańczowej, ani widocznego cellulitu ALE ZA TO GRZEJE NIEMIŁOSIERNIE !!! - ja radziłabym go stosować zimą jako fantastyczny podgrzewać na tyłek, uda i brzuch - nawet w największe mrozy :P:P:P 

Po stosowaniu tych 2 kosmetyków mogę przyznać, że życie kobiety jest ciężkie!!! I wolę nie być piękna, niż stosować taki podgrzewać na pupę :D:D albo przeciwdziałać aby go nie było :):):)

Ale mogę za to przyznać że jestem bardzo zadowolona z podkładu do twarzy jaki sobie zakupiłam i stosuję już dłuższy czas :

Tak zwycięzcą jest podkład RIMMEL - wake me up !!
Przez cały dzień ładnie utrzymuje się na twarzy, maskuje wszystkie niedoskonałości (nawet popękane naczynka nie są już problemem) i na prawdę sprawia że skóra promienieje i wygląda świeżo :)

Tak w ogóle nie chce mi się dziś bardzo pracować i twórczo myśleć więc staram się robić cokolwiek tylko nie to co powinnam :P:P:P 

Pozdrawiam i również polecam zacząć przygotowania do nadchodzącej wiosny i lata !!!!!!!!!!!!!!








poniedziałek, 19 grudnia 2011

*** świąteczne kartki ***

Zgodnie z tradycją świąteczną postanowiłam wysłać moim koleżanką kartki. Teraz jak każda z nas jest w 3 różnych regionach Polski i nie mogę im osobiście złożyć życzenia postanowiłam przesłać moc życzeń na kartkach robionych ręcznie (SAMODZIELNIE). A oto efekty:

Mi się bardzo podobają mam nadzieję, że im również się spodobają :)


poniedziałek, 12 grudnia 2011

Coś na biurko

Wydaje się, że zima jak na razie zapomniała o nas (dla mnie to nawet - bo do Płocka łatwiej mi się dostać), ale wszelkie portale nie zapominają przypominać nam ile dni pozostało do świąt - a zarazem ile dni do zrobienia świątecznych zakupów. Ja na szczęście już prawie wszystkie upominki mam :) Dlatego postanowiłam wykombinować sobie "coś" na biurko do pracy. Jak podkreślałam wcześniej nie posiadam super zdolności do zrobienia czegoś własnoręcznie - dlatego postanowiłam umiejętnie wykorzystać to czym obdarzyła mnie Bozia - czyli rodzinę :)
Rok temu moja siostra poświęciła swój wolny czas na zrobienie samodzielnie bombek - więc ja ładnie poprosiłam i jedna z nich trafiła do mnie (mieszkając w akademiku zrobiła ona na moich koleżankach furorę jak można samemu taką bombkę zrobić). Aby jej nie marnować - poprosiłam tatę i zrobił mi ładny stojaczek na nią:) A oto jak się prezentuje:


czwartek, 24 listopada 2011

Prześliczne rękawiczki

Jeśli, ktoś w najbliższym czasie zbłądzi i przez przypadek zajrzy na mojego bloga, zapraszam do zapisywania się na przecudne rękawiczki!!!!
  Lub ewentualnie na również wypasione getry:

 A tak w ogóle zapraszam na blog  http://ewelenka.blogspot.com/

środa, 23 listopada 2011

! ! !





Listopad zmierza wielkimi krokami do końca i już widać grudzień na horyzoncie. A przede mną czeka wybór prezentów pod choinkę- czyli wyzwanie z którym muszę zmierzyć się co roku. Biorąc pod uwagę brak czasu wolnego - pozostaje mi zakup prezentów drogą internetową (czytaj siostra lub szwagier - kupują mi co wybiorę  :):) ) - oraz kompletny bark pomysłów - stawia mnie w niekorzystnej sytuacji. Czyli standard jak co roku :) Ale ten rok jest wyjątkowo trudny - bo moi członkowie rodziny zbytnio mi nie pomagają, albo mają wymagania zbyt wygórowane jak dla biednego inżyniera - a niby kryzys na świecie :P






niedziela, 13 listopada 2011

USTROŃ



Polecenie służbowe – wyjazd na Międzynarodową Konferencję Naukowo-Techniczną dotyczącą „Materiałów węglowych i kompozytów polimerowych”.
Dla mnie bomba – wszystko lepsze niż siedzenie 8 godzin dziennie przy komputerze, tym bardziej, że pogodna tej jesieni wyjątkowo nas rozpieszcza.
Strach był, ponieważ sama udałam się tam, ale nie było tak źle. Już w pociągu relacji Katowice - Ustroń Polana miałam przyjemność osobiście poznać dr inż. J. Polaczka – chemika z dorobkiem naukowym godnym pozazdroszczenia, a obecnie zastępcę redaktora naczelnego „Przemysłu Chemicznego”.
Po zakwaterowaniu i udaniu się na konsumpcję kolacji – dostrzegłam moich wykładowców PW – miałam znajome osoby, z którymi można było pokonwersować jak również dzięki nim poznać wielu wpływowych chemików :)
W wolnych chwilach, wędrowałam po uzdrowisku - przecież Ustroń to ogromna liczba różnorodnych uzdrowisk. Jakie było moje zdziwienie jak w ciągu 2 godzinnego spaceru (moim stosunkowo szybkim krokiem) nikogo nie spotkałam - wyludnione miasto, pomimo tego, że tyle kuracjuszek jechało na nowy turnus! Po 45 min odkryłam mały sklepik z prasą, mapami, napojami itp. Za to na skrzyżowaniu ulicy Wczasowej z Turystyczną, turystów wita Bar Jaszowiec hasłem: "Pijcie piwo, jedzcie świnie, a przyjemność was nie minie!" :)


(widok z mojego balkonu)

Konferencja - konferencją ale naukowcom odpoczynek również się należy :) dlatego organizatorzy zorganizowali nam wycieczkę na Równicę - oczywiście aby się nie przemęczyć - autokar zawiózł nas na sam szczyt :)

Wysokość szczytu mało imponująca ale za to naprawdę godne polecenia są wszelkie karczmy, schroniska w obrębie Równicy. Wystrój ich jest na prawdę imponujący!!! Oto przykład jednej z nich: 
 



piątek, 11 listopada 2011

A wszystko tak to się zaczęło…


15 minut obrony i już sześć literek przed nazwiskiem! Miało być tak pięknie - przecież wszem i wobec brakuje inżynierów - ale nie było !!! Nie pomagało nawet to, że miałam staż w bardzo dobrej firmie i dodatkowo rozpoczęty drugi kierunek. Czasami się zastanawiałam ze znajomymi czy te ogłoszenia to są tylko po to aby były, czy naprawdę kogoś potrzebują?!? Z resztą nieważne…
Po 3 miesiącach siedzenia w domu, mam pracę (!) jako jedna 6 osób z mojego roku. Jestem najmłodszą pracownicą w całej firmie :)
Pierwsze trzy tygodnie były bardzo ciekawe i przyjemne. Po pierwsze przyjęta zostałam z chłopakiem, który jest równy 1 rok starszy ode mnie i studiował to samo co ja na tej samej uczelni. Po drugie moim zadaniem było zapoznać się ze wszystkimi jednostkami, z którymi mój wydział współpracuje. I wtedy miałam okazję zapoznać się ze wszystkimi najnowszymi plotkami o prezesach, kierownikach, ponadto wiem: kto pije, kto wynosi, na kogo trzeba uważać, jak również jak należy pracować aby się nie przepracować !!!!
Z głową pełną niezbędnych informacji powróciłam do swojego pokoju. Musze się pochwalić, że mam nawet DWA biurka do swojej dyspozycji (tylko jednego kazali mi nie dotykać jak nie wiem do czego służy :) - dlatego kładę na nim moje torebki , notatki, czy inne bardzo przydatne przedmioty) oraz komputer z DOSTĘPEM DO INTERNETU (należy to zaznaczyć bo taki luksus jest tylko w moim zespole – inne osoby mają w pokoju 2 komputery na 6 osób, przy czym tylko jeden jest podłączony do Internetu).
Szef – starszy, zorganizowany, ułożony - nad podziw bardzo spokojny mężczyzna.
I mam także współlokatorów w moim pokoju :) w pierwszym dniu przywitali mnie ich przysłowiem „Śpieszmy się kochać młodych, tak szybko odchodzą.”
Ogólnie to nie są rozmowni ludzie - w zasadzie to ze mną nie rozmawiają! Ale jak tu rozmawiać gdy koledzy po prawej i po lewej stronie ode mnie śpią ok. 1,5 godziny dziennie, później czytają wszystkie plotki na internecie, podzwonią trochę i tak mija im dzień. Kolejni to mężczyźni interesu jak nie na wyjazdach to lutują, łączą, poprawiają  itp.
A wśród nich jestem JA!